dr hab. Jan Konefał
Katolicki Uniwersytet Lubelski
LEGENDA ŚW. HUBERTA
Św. Hubert, którego starogermańskie znaczenie imienia oznacza sławny rozumem urodził się prawdopodobnie w 655 roku. Miejsca urodzenia dokładnego nie znamy. Przekazy mówią, że pochodził z książęcej brabanckiej rodziny. Brabancja to historyczna nazwa krainy rozciągającej się w dolnym dorzeczu Mozy i Renu, na północny - wschód od górskiego, lesistego pasma gór Ardenów - dziś terytorium leżące częściowo w Belgii i Holandii. Miał być uczniem biskupa Maastricht (w płd. Holandii) św. Lamberta, do którego kultu znacznie się później Hubert przyczynił.
W młodości Hubertus miał być zapalonym myśliwym. Legenda głosi, że polującemu w Wielki Piątek 695 r. Hubertowi objawił się dorodny biały jeleń, w którego rozłożystym porożu jaśniał gorejący Krzyż. Przestraszony cudownym objawieniem Hubert miał słyszeć głos samego Chrystusa. Pan zachęcał go, czy wręcz nakazywał, by porzucił niezwłocznie pogaństwo i krwawe łowy, uciechy i przeszedł na Bożą służbę. Wziął sobie Hubert to do serca. Porzucił światowe życie. Udał się do wspomnianego Maastricht by pod okiem przewodnika w wierze - tutejszego bp Lamberta do służby tej się sposobić. Po śmierci swego nauczyciela sam został 31 biskupem Maastricht. Wkrótce biskupstwo to i relikwie św. Lamberta przeniósł do pobliskiego Liege - dziś około 250 tysięcznego miasta w katolickiej części Belgii.
Wzorem swojego poprzednika bp. Hubert w pracy duszpasterskiej i misyjnej nie ustawał. Jego misyjnej pracy zawdzięczać mogą mieszkańcy lesistych Ardenów swoje we wczesnym średniowieczu spotkanie z Chrystusem. Zmarł Hubert 30 maja 727r. w Liege. Stąd zaczął się szerzyć jego kult i sława na cały ówczesny krąg chrześcijańskiej Europy. Działo się to podobno za sprawą jego niebiańskiej stuły, przez dotknięcie którą miał już za swego życia leczyć chorych ludzi i zwierzęta. Podobne właściwości miał mieć darowany mu prze papieża, klucz niebiański. Stał się św. Hubert szybko patronem Liege. Sława jego uzdrowicielskich czynów rozchodziła się po całym masywie Ardenów, po Brabancji - gdzie do dnia dzisiejszego święty ten posiada liczne miejsca kultu.
3 października 743 roku relikwie Huberta umieszczono w głównym ołtarzu kościoła pod wezwaniem św. Piotra i Pawła w Liege. Dzień ten stanie się też dniem liturgicznego wspomnienia tego świętego w Kościele. Pod jego wezwaniem powstawały na tamtych ziemiach liczne kościoły i klasztory. Pobożni mnisi będą w dobrej wierze do zastałych miejscowych przekazów o życiu i cnotach św. Huberta dodawać coraz to nowe zdarzenia świadczące o wyjątkowości osoby świętego - biskupa i misjonarza, patrona kościołów, klasztorów, powstających średniowiecznych miast. Gdy część relikwii jego przeniesiono do niedaleko leżącego od Lićge Andage - miasto to zmienia nazwę na istniejącą po dzień dzisiejszy St. Hubert.
Niektóre miracula świadczą, że już w XI wieku do życiorysu jego dopisano niejako wcześniejszą legendę o spotkaniu się świętego Eustachego z Chrystusem. Stało się to również podczas gonitwy za jeleniem, który symbolizował Chrystusa. Również i w tym przypadku Chrystus miał przywołać Placyda - Eustachego do przyjęcia chrztu i nawrócenia się. Choć przez wiele stuleci z kultem św. Huberta nie łączono wątku myśliwskiego to jednak w łowieckich, lesistych terenach musiała zaistnieć potrzeba na rodzimego patrona myśliwych. Wszak św. Hubert uzdrawiał dotkniętych padaczką i lunatyków, leczył myśliwskie charty z wścieklizny. Zapewne w kręgu myśliwych zaczęto przypisywać mu też owe wątki z żywota św. Eustachego.
Kult św. Huberta - patrona myśliwych rozpoczął się szerzyć od czasów renesansu. Jan Bruegel namalował najpiękniejsze przedstawienie tej sceny - spotkania z jeleniem w postaci "Widzenia św. Huberta". Z francuskojęzycznych Niderlandów i z samej Francji kult św. Huberta, jako patrona myśliwych rozprzestrzeni się po całej Europie.
Jeleń (boski jeleń) znany był i przedtem chrześcijańskiemu światu. Wszedł do jego symboliki poprzez Stary Testament. W Pieśni nad Pieśniami "idący skacząc po górach, przeskakując pagórki podobny jest miły mój sarnie i jeleniowi" - jest zapowiedzią nadejścia Oblubieńca -Mesjasza, Chrystusa. W Starym Przymierzu jeleń symbolizuje też duszę ludzką dążącą do oczyszczenia się z grzechów ("jak pragnie jeleń do źródeł wodnych - tak pragnie dusza moja do Ciebie" - słowa psalmu).
Z czasem jeleń u wodopoju to symbolika duszy ludzkiej dostępującej łaski Sakramentu chrztu świętego. Motyw ten pojawia się w dekoracjach chrzcielnic i baptysteriów już we wczesnym chrześcijaństwie. Jednak ze średniowieczem związana jest przede wszystkim ikonografia białego jelenia z jaśniejącym w porożu krzyżem (legenda o św. Eustachym, Hubercie, Idzim). Jeleń jest tu wysłannikiem Bożym, obwieszczającym Jego wolę. W takim znaczeniu trafił do szeregu polskich legend o pochodzeniu herbów wielu miast (Jelenia Góra, Hrubieszów, Nowa Słupia, Grodno), herb woj. lubelskiego, czy miejsc kultu - legenda o przekazaniu relikwii św. Krzyża benedyktynom z klasztoru pod wezwaniem św. Krzyża na Łysej Górze. W Europie Zachodniej na przestrzeni XV i XVI w. powstają liczne bractwa i stowarzyszenia religijne pod wezwaniem św. Huberta. Wstępowali doń i głowy koronowane np. Ludwik XIII - król Francji. Ustanawiano ordery rycerskie i myśliwskie Jego imienia. W części protestanckiej Europy kult św. podupadł (dotyczy to zwłaszcza protestanckiej, północnej części Niderlandów, w krajach niemieckich). Kultywowany w krajach katolickich ożywa na nowo w XVIII i XIX wieku.
Kult tego świętego na ziemie polskie trafia już w XV wieku, o czym świadczy istnienie pod jego wezwaniem bractwa religijnego w Chełmży. W Rzeczypospolitej kult św. Huberta umocnił się w epoce saskiej i to jako patrona myśliwych. Zarówno August II jak i August III byli zapalonymi myśliwymi. Zwłaszcza ten ostatni z wielką pompą i okazałością obchodził dzień 3 listopada otwierający ośmiodniowe łowy. Ich program osobiście układał. Z tych czasów utrwalił się w Polsce obyczaj inauguracji jesienno - zimowych łowów w dzień św. Huberta. Do kultury i obrzędowości myśliwskiej weszły na trwałe tradycje Mszy św. hubertowskiej inaugurującej łowy. Teksty i sama liturgia tych mszy świętych była znacznie krótsza niż Mszy niedzielnej. Henryk Rzewuski pisze w "Listopadzie", że omal o połowę krótsza od zwyczajnej, żeby myśliwym czasu nie zabierać. O taką Mszę upominał się Sędzia w "Panu Tadeuszu" "...Do księdza plebana dać znać - dodał pan Sędzia - żeby jutro z rana Mszę miał w kaplicy leśnej: króciuchna oferta. Za myśliwych, msza zwykła świętego Huberta."
Myśliwi budowali często temu świętemu poświęcone kapliczki leśne. Emblematy związane ze świętym - poroże z krzyżem umieszczano na myśliwskich strzelbach, znaczkach. Były godłami czasopism łowieckich. W 1930 roku znaczek łowiecki wydał prezydent I. Mościcki, którym osobiście uczestników polowań obdarowywał w jego myśliwskiej rezydencji w Spale. Znaczek przedstawiał jelenia św. Huberta.
I wreszcie słów kilkoro należy poświęcić Miłocinowi. Do tej podrzeszowskiej miejscowości kult św. Huberta przeniósł jeden z majętniejszych magnatów polskich XVIII wieku pisarz i chorąży polny, pan na rzeszowskim zamku - hrabia Jerzy Ignacy Lubomirski. Jest on wyrazistym przykładem magnata czasów dynastii saskiej i chylącej się ku upadkowi Rzeczypospolitej. Lubomirski służąc u obu Sasów stał się z czasem drugorzędną kreaturą ich dworu, z którego przejmował głównie najgorsze cechy. Należał do najbliższej pijackiej kompanii Augusta Mocnego. Pienił się z szlachtą małopolską. W 1713 roku usiekł w pojedynku Józefa Jelca. Nie pomogło mu zamknięcie w wieży sanockiego zamku. Z cech pozytywnych Augusta III przejął jedynie zamiłowanie do sztuki a dla drugiej swej żony urządzał w Rzeszowie ogrody z chińskimi altanami. Podobnie jak drugi na tronie polskim Wettyn lubił łowy. Naśladując monarchę przyczyniał się do ugruntowania łowieckiej obrzędowości i kultu św. Huberta w południowej Polsce. Właśnie podczas jednego z czasów "saskich ostatków" hucznych polowań miało przyjść na księcia Jerzego opamiętanie. Zapuściwszy się w okoliczne podrzeszowskie knieje podczas polowania miał spotkanie z brunatnym misiem. Dziś dojść niepodobna, który z nich w walce więcej ucierpiał. Snadź, że książę hulaka z ran rychło się wylizał, chyba aż za szybko. Bowiem jako votum za dojście do sił i zdrowia ufundował św. Hubertowi małą kaplicę w podrzeszowskim Miłocinie. O wiele za małą by mogła dziś pomieścić wszystkich wiernych. Stąd i ich inicjatywa i ks. Edwarda by wybudować tu nowy kościół, który również apostoła Ardenów, patrona myśliwych będzie nosił miano. Wracając do Jerzego Lubomirskiego, to od chwili ufundowania kaplicy jej kolator starał się swe niecne życie poprawić i być milszym Bogu. W 1750 roku odbył pokutną pielgrzymkę do Jasnogórskiej Pani, klasztor której świętokradzko i niemiłosiernie złupił w 1716 roku. Czyn ten wywołał wówczas powszechne w Rzeczypospolitej oburzenie ludzi wierzących. Odmieniony nicpoń Lubomirski nie szczędził następnie kwot znacznych na rzeszowskie kolegium Pijarów. Przyczynił się walnie do budowy klasztoru benedyktynów w Rozwadowie. Zmarł w Rzeszowie 19 lipca 1753 roku, a pochowany został w kościele 00. Kapucynów w Rozwadowie.
Oprócz kaplic myśliwi polscy fundowali swemu patronowi obrazy, witraże, ołtarze kościelne. Jednym z większych przedsięwzięć myśliwskiej braci była wszczęta w 1911 roku akcja na rzecz ufundowania w lwowskim kościele p.w. św. Elżbiety ołtarza ku czci św. Huberta. Inicjatywa wyszła od członka Galicyjskiego Towarzystwa Łowieckiego Józefa Ekielskiego. Sfinalizowano dzieło dopiero 16 czerwca 1926 roku. Centralne miejsce w ołtarzu zajął obraz pędzla Kazimierza Sichulskiego - otaczająca na obrazie jelenia św. Huberta zgraja psów była nawet obiektem zgorszenia niektórych pobożnych lwowianek. Te twierdząc, iż psiarni na ołtarze wprowadzać nie można interweniowały u abp. Bolesława Twardowskiego. Nie małą zasługę w popularyzacji kultu św. Huberta odegrała w czasie zaborów i w Polsce Odrodzonej prasa łowiecka. Wspomnieć tu należy takie tytuły jak: "Łowca", Łowca Polski", "Łowca Wielkopolski", "Gazeta Leśna i Myśliwska", "Przegląd Myśliwski". Opisy widzenia św. Huberta, obrzędowość, przysłowia z łowiectwem związane choćby te zapisane przez W. Pola w "Roku myśliwca: "Kiedy swego czasu Goły las nastaje Święty Hubert z lasu cały obiad daje" (oczywiście, że cały bo żywi mięsem z upolowanej zwierzyny) trafiały do literatury polskiej, malarstwa, rzeźby (H. Rzewuski, W. Pol, A. Mickiewicz, J. Kossak, X. Dunikowski).
Podtrzymywana aczkolwiek niszczona w czasach komunistycznych bogata łowiecka obrzędowość odnajduje wśród myśliwych dzisiaj należne jej miejsce. Głównym jej elementem są oczywiście msze święte hubertowskie. Myślę, że będą one już stale celebrowane w Miłocińskjej świątyni. Podobne do tej, której uczestnikiem byłem w roku ubiegłym, kiedy w bezkrwawej ofierze Chrystusa udział brali w odświętnych strojach myśliwi i chylące się kornie przed Sanctissimum drzewce sztandarów pobliskich kół łowieckich. Myśliwska trąbka odgrywała, chwaląc Pana, utwory religijne i łowieckie.
Przy dzisiejszej uroczystości konsekracji kościoła pod wezwaniem św. Huberta odwołujemy się do wydarzenia z VII wieku - spotkania św. Huberta z Chrystusem. Spostrzegamy jak w historii człowieka nieustannie dochodzi do krzyżowania się dróg Boga i ludzi. Jak ongiś upodobał sobie Chrystus w lesistych Ardenach Huberta uczynić swoim apostołem tak i dziś zaprasza człowieka końca XX wieku aby służył, oddawał cześć Mu należną i głosił Jego chwałę. Ludzkość winna na przełomie dziejów powracać do źródeł swojej wiary, wielbić Boga, otwierać mu serca, budować świątynie i to robi. Przykładem piękny miłociński kościół wybudowany w czasie przekraczającym wszelkie wyobrażenia i tutejszych wiernych i duszpasterza ks. dr Edwarda. Tuż przed tym doniosłym momentem konsekracji Waszej świątyni chcę wobec społeczności parafialnej Miłocina wyrazić mój głęboki podziw i uznanie. Przez chwilę śledziliśmy czyny i dzieje kultu św. Huberta, bp. Liege, śledziliśmy dzieło, którego dokonał głosząc Chrystusa na odległych terenach zachodniej Europy. Dzieło jego nie jest skończone. Za wstawiennictwem tego świętego dokonują się nadal heroiczne, miłe Bogu czyny. U progu procesu jednoczenia się na nowo Europy kult tego świętego unaocznia nam co było i co być może ponownie jedynym spoiwem jedności - to osoba Jezusa Chrystusa. A więc prymat zagadnień związanych z ekonomią Bożego zbawienia przed sprawami ekonomiczno politycznymi.
Chrystus, który objawił się wcześniej mieszkańcom Brabancji, dorzecza Mozy i Renu zechciał by i na ziemiach polskich był poznany i był czczony i uwielbiany. On nie zna granic, przenika je tak, jak przenikają je kulty poszczególnych świętych Pańskich w naszym Kościele. Świątynia Wasza jest tego przykładem, św. Hubert - jest tego przykładem.
I jeszcze osobiste moje życzenie skierowane do myśliwych, którzy w świątyni tej znajdą modlitewne miejsce a korzystając z łask św. Huberta każde rozumne łowy sukcesem wieńczyli. I ostatni życzenie kieruję do tutejszego chrystusowego żniwiarza (nam synom rolników bliskie jest to określenie). Ks. Edwardzie - obyś zawsze powierzone Ci przez Chrystusa dusze do Boga przybliżał i przy bożej pomocy z ludźmi dokonywał cudów dalszych. Bo to tempo budowy tej świątyni z cudem prawie graniczy.